Góry, malownicze miasteczka, zamki oraz twierdze, a to wszystko okraszone tajemnicami III Rzeszy, czyli znów na Dolnym Śląsku. Tym razem odwiedzamy Góry Sowie i okolice.
Planem na długi urlop, snutym jeszcze w listopadzie, było dokończenie zwiedzania Portugalii. Tym razem mieliśmy zabrać Siostrę i Szwagra w trasę na południe. Nieco więcej plażowania, lekko mniej zabytków. Jednak jak to bywa w ciekawych filmach, a życie niewątpliwie do takich należy, nastąpił szybki zwrot akcji i wakacyjny urlop woleliśmy zaplanować krajowo, chociaż większość krajów była jeszcze otwarta na turystów.
Wybór ponownie padł na Dolny Śląsk (w okolicy byliśmy już 2 razy: maj 2018 i czerwiec 2019), choć tym razem trochę bliżej, bo w Góry Sowie. Gdybyśmy mieli nazwać tą wycieczkę, niewątpliwie mogło by to być "Śladami dziwnych pomysłów nazistów".
Plan Urlopu:
1. Dzień - podróż z Krakowa do Wałbrzycha
Pierwotnie przystanek w Wałbrzychu miał służyć zwiedzaniu zamku Książ, ale trzeba by było się mocno spinać czasowo aby się wyrobić, więc odpada, bo to w końcu urlop, a nie wyścig. W międzyczasie natrafiliśmy na przewodnik po Wałbrzychu, zatem postanowiliśmy nie zmieniać planu o zatrzymaniu się tu i zobaczyć miasto (Na Wałbrzych!).
Zanim jednak dotarliśmy na miejsce, zrobiliśmy przystanek w niewielkiej wsi Mokrzeszów, żeby chociażby przez ogrodzenie zobaczyć przepiękne ruiny pałacu, a nasze wrażenia opisaliśmy tu.
2. Dzień - Góry Wałbrzyskie i Góry Kamienne
Może nie było to najbardziej intuicyjne posunięcie, bo można było zrealizować plan, z którym dnia poprzedniego się nie wyrobiliśmy. Jednak Góry Wałbrzyskie, a w szczególności Chełmiec, były również na naszej liście. Trasa jednak nie zajmowała całego dnia, więc korzystając z okazji, że byliśmy wyszykowani na górskie wędrówki, po drodze na kolejny nocleg zahaczyliśmy o Góry Kamienne. Takim sposobem dwie górki z Korony Gór Polski zostały przez nas zdobyte a ich zdobywanie opisane w poście Dwa szczyty, jeden dzień.
3. Dzień - Kompleks Riese i Srebrna Góra
Wizyta w Górach Sowich byłaby niepełna bez odwiedzenia chociażby jednej sztolni z projektu Riese. My wybraliśmy dwa obiekty, słynną Osówkę i mniej znaną Rzeczkę i wraz z przewodnikami próbowaliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie: "Co tu się wyprawiało?". Wizytę w tych miejscach opisaliśmy w poście Kryptonim Olbrzym - Osówka i Rzeczka.
Końcówkę dnia spędziliśmy Srebrnej Górze. Małe miasteczko z wielką twierdzą, połączone ze sobą Prusakami, i nie chodzi tu o karaluchy. Nasze wrażenia opisaliśmy w poście Miejska wieś Srebrna Góra.
4. Dzień - Zamek Grodno i Zamek Książ
Nasza podróż bez jakiegoś zamku byłaby niezwykle wybrakowana, zatem i teraz nie mogło zabraknąć tego elementu. Na cel wzięliśmy mniej znany i częściowo w ruinie zamek Grodno (Zamek Grodno w deszczowej odsłonie) oraz słynny, trzeci co do wielkości zamek w Polsce - zamek Książ (Zamek Książ -perła księżnej Daisy).
5. Dzień - Góry Sowie
Podczas wycieczki w Góry Sowie nie mogło zabraknąć i wyjścia w nie. Szlakiem szerokim prostym i przyjemnym zdobyliśmy Wielką Sowę (Wielka Sowa na miarę możliwości).
6. Dzień - Zamek Owiesno i powrót do Krakowa
W drodze powrotnej nie mogliśmy sobie odmówić zwiedzenia jeszcze jednych ruin, a były nimi ruiny zamku w Owiesno. Jest to jedyny w Polsce zamek zbudowany na planie koła. Nasze poranne zwiedzanie opisaliśmy w poście zamek w Owieśnie z psim bohaterem.Gdzie mieszkaliśmy?
W Wałbrzychu wynajęliśmy przez booking Noclegi Wałbrzych - Pokoje Konrad. Nie nastawialiśmy się na jakieś niesamowite warunki, bo w rezerwacji było zaznaczone, że mały pokój ze wspólną łazienka. Zdjęć dedykowanych temu pokojowi nie było, ale wiedzieliśmy że to nie będzie ten poziom co na profilowym, ale spodziewaliśmy się czegoś na miarę zdjęć tych innych pokoi tam zaprezentowanych. Niestety, pokój był poniżej wszelkich oczekiwań. Nawet przewietrzyć się nie dało, bo okno było małe pod sufitem (chociaż było to 2 piętro), za to korzystając z toalety można było machać ludziom z domu na przeciwko. Wspólna kuchnia była pomieszczeniem gdzie mieściły się max 2 osoby, próba odkręcenia kranu mogła się skończyć jego demontażem, a wszystkie sprzęty wzbudzały ograniczone zaufanie co do czystości. Wrażenie bardzo średniego hotelu robotniczego, więc serdecznie nie polecamy, tym bardziej za cenę 50 zł/osobę na noc.Na dalszą część urlopu wybraliśmy Nocleg u Sowy Pokoje Gościnne w Głuszycy Górnej i ten nocleg z czystym sercem możemy polecić. Był nieco droższy, bo 75 zł/osobę za noc, ale wart swojej ceny. My mieszkaliśmy w pokoju Puszczyk i sam pomysł sowich pokoi i sowich ozdób w całym domu nadawał przyjemnego klimatu temu noclegowi. Z powodu zarazy każdy pokój miał lodóweczkę, czajnik i zestaw talerzy, sztućców i kubków. Do pokoju przylegała łazienka o nieskazitelnej czystości, a ogólnodostępnej kuchni również nie można było nic zarzucić. Do tego ogród z którego można było korzystać - my oglądaliśmy tu deszcz Perseidów. Natomiast położenie w Głuszycy Górnej było dla nas idealne pod względem zasięgu do wszystkich interesujących nas atrakcji.