Tym razem zestaw miejsc, które odwiedziliśmy, ale raczej nie powtórzylibyśmy tego ponownie. Te miejsca nas trochę zawiodły, ale może dla kogoś innego okażą się idealne.
W ciągu tych dwóch dni, poza opisanymi wcześniej klasztorami udało nam się zobaczyć lub tylko dotrzeć w jeszcze 3 inne miejsca. Niestety w tym przypadku, jeśli wizyty nie są wywołane względami religijnymi bądź sportowymi, to w naszej opinii można sobie te miejsca odpuścić.
Nazare
Przed przyjazdem, Nazare znane nam było jako kultowe miejsce dla Surferów. Nie dość, że przy oceanie to jeszcze w okresie jesienno-zimowym zdarzają się tu rekordowo wysokie fale. Wszystko za sprawą uskoku, który wypiętrza tu wodę w sposób wyjątkowy.
Plan był na przyjazd ok 16:30 i zobaczenie:- promenady prowadzącej z plaży do miasteczka rybackiego;
- latarni morskiej;
- pomnika surfera z głową jelenia, który jest nieco dziwacznym połączeniem tutejszego sportu oraz legendy;
- Sanktuarium Maryjnego z najstarszą rzeźbioną figurką Maryi.
Najdziwniejsze w tym zestawieniu jest to, że Sanktuarium i pomnik łączy ta sama legenda - Milagre da Nazaré. Pochodzi z XII wieku i opowiada o rycerzu Domie Fuasie Roupinhie, który polując na jelenia zabłądził we mgle. Dotarł na skraj urwiska i skończyła mu się droga. Kiedy rozpoczął spadanie zaczął się modlić do Matki Boskiej i został ocalony. W hołdzie dziękczynnym ufundował kaplicę Ermida da Memória.Plan planem, a realizacja troszkę się posypała. Przybyliśmy jakieś 2 h późnej, a że musieliśmy jeszcze znaleźć miejsce na nocleg, nie mieliśmy czasu na realizację wszystkich planów. Wybraliśmy krótki spacer po mieście i plażę z falami na zachód słońca. Zastanawiamy się, czy fakt, że to miasteczko nas nie zachwyciło to efekt miejsca, czy zbyt późnej już pory odwiedzin, ale trudno nam się zdecydować. O ile nie jest się pielgrzymem lub surferem, Nazare można sobie darować.
Plan był na przyjazd ok 16:30 i zobaczenie:
- promenady prowadzącej z plaży do miasteczka rybackiego;
- latarni morskiej;
- pomnika surfera z głową jelenia, który jest nieco dziwacznym połączeniem tutejszego sportu oraz legendy;
- Sanktuarium Maryjnego z najstarszą rzeźbioną figurką Maryi.
Najdziwniejsze w tym zestawieniu jest to, że Sanktuarium i pomnik łączy ta sama legenda - Milagre da Nazaré. Pochodzi z XII wieku i opowiada o rycerzu Domie Fuasie Roupinhie, który polując na jelenia zabłądził we mgle. Dotarł na skraj urwiska i skończyła mu się droga. Kiedy rozpoczął spadanie zaczął się modlić do Matki Boskiej i został ocalony. W hołdzie dziękczynnym ufundował kaplicę Ermida da Memória.
Plan planem, a realizacja troszkę się posypała. Przybyliśmy jakieś 2 h późnej, a że musieliśmy jeszcze znaleźć miejsce na nocleg, nie mieliśmy czasu na realizację wszystkich planów. Wybraliśmy krótki spacer po mieście i plażę z falami na zachód słońca.
Zastanawiamy się, czy fakt, że to miasteczko nas nie zachwyciło to efekt miejsca, czy zbyt późnej już pory odwiedzin, ale trudno nam się zdecydować. O ile nie jest się pielgrzymem lub surferem, Nazare można sobie darować.