Mając auto i motywację zdobycie dwóch szczytów z Korony Gór Polskich nie jest problemem. Nam udało się wejść na Chełmiec oraz na Waligórę i chociaż nie są wysokie, okazały się wymagające.
Stęsknieni za górskimi spacerami, w kondycjach bardzo średnich, szukaliśmy jakiegoś kompromisu. Na ratunek przyszła Korona Gór Polskich i nieco niższe szczyty do zdobycia. Skoro i tak byliśmy w okolicy, czemu by nie uzupełnić listy o dwie dodatkowe pozycje.
Góra Chełmiec - szczyt gór Wałbrzyskich
Nie jest to co prawda najwyższy szczyt tego pasma (jest nim góra Borowa), ale na wskutek pomyłki to właśnie Chełmiec (851 m.n.p.m.) jest wpisany do KGP.
Górę zdobywaliśmy od strony Boguszów-Gorce, gdzie na dużym parkingu w okolicy centrum zostawiliśmy bez problemu auto. Wyszykowani jak na prawdziwą wspinaczkę wybraliśmy się początkowo szlakiem zielonym, następnie żółtym. Okazało się, że wzdłuż zielonego szlaku wiedzie górnicza droga krzyżowa i wychodzenie nim na szczyt jest spokojnym przyjemnym spacerem (zresztą muszą mu podołać uczestnicy takich wydarzeń jak Nabożeństwo Drogi Krzyżowej). Trochę większym wyzwaniem jest szlak żółty, ale też do przeżycia. Na szczycie poza miejscem na odpoczynek jest budynek stacji radiowej, do którego można wejść i podziwiać panoramę z dachu budynku.
Z ciekawostek o tym paśmie, jest to masyw wulkaniczny. O jego pochodzeniu świadczą skały, z których jest zbudowany - porfiry. Natomiast nazwa Chełmiec pochodzi od kształtu hełmu, do którego góra jest podobna patrząc od północy.
Drugim szczytem zdobywanym tego dnia była Waligóra (934 m.n.p.m.). Auto można spokojnie zostawić na parkingu przed schroniskiem Andrzejówka. Na górę można dojść albo trochę naokoło, lekko dłużej, ale za to przyjemnie i w miarę płasko, albo krótszą drogą w bólu i we łzach. Żółty szlak na tym odcinku nazywany jest ścianą płaczu i jest to prawda. Wybierając tą trasę wejścia na Waligórę warto wziąć pod uwagę, że z dwojga złego lepiej się tędy wchodzi niż schodzi i jak jest się szczęśliwym posiadaczem kijków, to będą tu niezwykle użyteczne.
Schodząc ze szczytu, można zahaczyć o ruiny zamku Radosno. Właściwie pozostała po nim tylko wieża. Z ciekawych informacji, to budynek pozostaje ruiną od XV wieku, kiedy to z rozkazu króla Władysława Jegiellończyka został rozebrany. Powodem takiej decyzji był fakt, że Radosno wielokrotnie było siedzibą rabusiów (więcej informacji o zamku na stronie Zamki Polskie).
Nie jest to zbytnio malownicza ruina, nie zrobiła na nas dużego wrażenia.
Miejsce, które możemy z czystym sercem polecić na obiad to schronisko Andrzejówka. Sympatyczna obsługa oraz pyszne jedzenie w przystępnych cenach. Jedliśmy pierogi ruskie oraz placki ziemniaczane i obie potrawy polecamy serdecznie.