Zamek Karpniki już bez karpi

wejscie do Holetu zamek karpniki

Zamek Karpniki - posiadłość na wodzie, gdzie na wakacje przyjeżdżały najważniejsze figury XIX w oraz śmietanką kulturalną tamtejszego świata. Miejsce, którego legenda sprawia, że w karpiu możemy zobaczyć coś więcej, niż wigilijne danie.

Majówka w Jeleniej Górze i okolicy - zamek Karpniki

termin odwiedzin: maj 2018 r.

ilość dni wycieczki: 6

dzień: 1

cała wycieczka: Plan Majówki - Jelenia Góra 2018

Ostatnim punktem pierwszego dnia naszej wycieczki był zamek Karpniki. Byliśmy już po zwiedzaniu zamku Świny oraz zamku Bolczów, więc do Karpnik trafiliśmy późnym popołudniem. W przeciwieństwie do poprzednio odwiedzonych miejsc, wiedzieliśmy że zwiedzanie wnętrza nie będzie możliwe, ponieważ obecnie mieści się tam hotel. Trochę szkoda, ale na szczęście teren wokół hotelu wraz z ogrodem jest udostępniony. Bryła zamku, a raczej pałacu jest na tyle ciekawa, że warto go zobaczyć. Jego malowniczy wygląd podkreśla mokra fosa rozlewająca się w małe jeziorko, co sprawia wrażenie, że zamek stoi na wodzie. Zwiedzanie, a właściwie spacer dookoła zamku zaplanowaliśmy na max 10min. Teren pałacu pochłonął nas jednak na dobrą godzinę. Pomimo tego, że tereny przylegające do pałacu przypominają bardziej łąkę niż park, znaleźliśmy mnóstwo zakamarków i punktów widokowych wartych odwiedzenia .

Co warto wiedzieć o zamku Karpniki?

Jedną z cech charakterystycznych tego zamku jest to, że źródła nie są spójne, jeśli chodzi o założycieli twierdzy. Pomijamy legendy o raubritterze Protzko, który będąc wyrzuconym z zamku Sokolec wybudował własną siedzibę. Odrzucamy również domniemany udział templariuszy, choć na ich korzyść przemawiają zabudowania na planie kwadratu oraz fosa. Poszukując dalej, dogrzebaliśmy się do informacji, że prawdopodobnie założył go Henryk Czirna, właściciel Płoniny i Sokolca. Jednak w historii opowiadanej przez właścicieli hotelu nie jest on wymieniony. Dlatego w kwestii założenia zamku możemy jedynie podejrzewać, że pochodzi on z XIV w.
Z rzeczy, które wiemy, to Karpniki miały wielu właścicieli. Jednak najważniejszymi z nich była mała, sympatyczna rodzinka Hohenzollernów, która najbardziej rozsławiła zamek i okolice. Wilhelm i Marianna tak się zachwycili tym miejscem, że ustanowili Karpniki na swoją letnią rezydencję i wyprawiali tu huczne imprezy. Warto nadmienić, że Wilhelm był bratem króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III, więc zdarzało się, że na rodzinnego grilla wpadał car Mikołaj I z żoną Aleksandrą Fiodorowną, cesarz Wilhelm I czy Radziwiłłowie.
Podczas II Wojny Światowej w zamku składowano eksponaty muzealne na mocy decyzji okręgowego konserwatora zabytków Dolnego Śląska. Od 1945 roku cały skład z zamku przeniesiono w głąb Niemiec pod pretekstem ochrony przed Armią Czerwoną.
Po zakończeniu wojny przez 3 lata mieścił się w budynku Uniwersytet Ludowy, jednak przez brak wystarczających środków na renowację i utrzymanie, budynek stale niszczał zamieniając się w ruinę.

Więcej informacji na temat historii zamku można znaleźć na stronie hotelu zamek Karpniki oraz na stronie czasopisma Karkonosze.

Legendy zamku

Ciekawą legendą jest ta o karpiach z Karpnik pochodząca z "Legend Karkonoszy i okolic" autorstwa państwa Wiącków. Opowiada ona o tym, jak pewien rycerz po wybudowaniu zamku i otoczeniu go fosą sprowadził do wody wielkie ryby z dalekiej Saksonii. Zwierzęta nieznane okolicznej ludności, nazywane "karpfiami", a później "karpiami". Wśród wiejskiej ludności utwierdziło się przekonanie, że te wielkie ryby pochodzą od Boga i przeznaczone są jedynie dla szlachetnie urodzonych i osób duchownych. Natomiast, jeżeli spożyje je ktoś niżej urodzony to mocno się rozchoruje, a nawet może umrzeć.
To przekonanie sprawiało, że nikt ryb nie ośmielał się kraść, do czasu kiedy na zamku pojawił się ubogi rycerz wraz z pachołkiem. Pachołek, chociaż niskiego pochodzenia, o przekonaniach wobec karpi nic nie wiedział, więc spokojnie je sobie łowił, oprawiał i jadł. Mimo że, wszyscy co o tym procederze wiedzieli przewidywali szybki zgon chłopca, ten miał się w najlepsze.
Od tego momentu przypałacowe karpie przestały być bezpieczne i stawały się obiektem częstych kradzieży przez ubogą, często niedożywioną ludność wiejską. Wtedy pan zamku zebrał wszystkich mieszkańców wsi i zagroził, że kradzież ryb będzie karana śmiercią.
Na skutki groźby nie trzeba było długo czekać, bo już po 3 dniach złapano syna pewnej wdowy, pracującej jako praczka pałacowa. Wyrok wykonano pomimo próśb, łez i obietnic poprawy.
Tej samej nocy chłopiec wraz z matką przyśnili się rycerzowi, przyprowadzając wielkiego karpia na powrozie i oznajmiając, że odchodzą z zamku wraz z karpiami. Przerażony rycerz obudził się, wybiegł z zamku i zobaczył jak karpie wyskakują z fosy i pełzną w stronę potoku. Usiłując je zatrzymać, potknął się i uderzył głową w kamień. Gdy się ocknął karpi już nie było, a na ziemi pozostały jedynie ślady pełznięcia i śluz ryb. Podobnie jego ubranie było przemoczone, pokryte śluzem i rybim zapachem. Nie będąc jeszcze w pełni sił dotarł do dziedzińca zamkowego, a stamtąd zaniesiono go do łóżka i posłano po doktora. Rycerz umarł przed przybyciem pomocy, a jego ostatnie słowa brzmiały: "Moje karpfie".
Od tego czasu wieś, która urosła wokół zamku nosiła nazwę Karpniki, a potok do którego kierowały się karpie nazwano Karpnicki Potokiem.
widok na zamek z brzegu fosy
zamek Karpniki od strony fosy
widok z brzegu
zamek Karpniki

zamek Karpniki
zamek Karpniki widok na most - wejście do hotelu

panorama parku pałacowego
park pałacowy

ścieżka z lipami w parku pałacowym
aleja lipowa

widok z parku
panorama rozpościerająca się z parku

panorama rozpościerająca sie z parku
dalszy spacer po parku

zamek widziany z parku
widok na zamek z parku

drzewa w parku
park pałacowy