Ubóstwo w wersji tynieckiej - Opactwo Benedyktynów w Tyńcu

Tyniec

Najstarszy zakon w Polsce, który od lat próbuje powstać z Wielkiej Ruiny i dorównać wspomnieniom sprzed stuleci. Jednak bez względu na swój stan nieustannie inspiruje twórców, od pisarzy pokroju Sienkiewicza, Żeromskiego czy Kraszewskiego, po reżyserów pokroju Hoffmana. Czy zainspirował nas też?

Dzień w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu

termin odwiedzin: sierpień 2018 r.


Co prawda sięgamy tym wpisem znacznego archiwum naszych wypraw, ale myślimy, że jak najbardziej warto odnotować tą wizytę, więc chyba też jesteśmy Opactwem zainspirowani :)
Pewnego słonecznego sierpniowego dnia wylądowaliśmy na kilka godzin kilka kilometrów od Krakowa - w Tyńcu. Akurat trafiliśmy na przegląd zespołów od kół gospodyń wiejskich, więc nasze zwiedzanie zaczęło się przy akompaniamencie uroczego lecz drobnego zawodzenia, ale to nadawało pewnego kolorytu.
Tyniec

Co warto wiedzieć o Opactwie Benedyktynów w Tyńcu?

Warto zacząć od tego, że jest to najstarszy klasztor w Polsce, a Benedyktyni są tu obecni od XI w.,  z krótką 123 letnią przerwą. Kto ich sprowadził na ziemie krakowską, do końca nie wiadomo, ponieważ przypisuje się to zarówno Kazimierzowi Odnowicielowi jak i Bolesławowi Śmiałemu. Wiadomo natomiast, że przygraniczna lokalizacja, sąsiedztwo Krakowa i znaczącego szlaku handlowego zwiastowała szybki rozwój dla mnichów, jak również niebezpieczne sąsiedztwo. 
Choć reguła zakonu propaguje ubóstwo, to tynieccy Benedyktyni mogli się tutaj lekko rozmijać ze swym założycielem. Powodem tego był fakt, że byli oni bardzo wspierani przez kolejnych władców, którzy np. nadali mnichom przywilej eksploatacji żup solnych. A jak wiadomo chociażby z notatki o Wieliczce na soli robiło się wtedy majątek. Benedyktyni natomiast doskonale wykorzystywali swoją szansę i tak oto zakon był tak bogaty, że pomimo najazdów (tatarów w 1259 roku, najemników od Muskaty w 1306 roku, Szwedów w 1655) i znaczących zniszczeń, był w stanie za każdym razem szybko się odbudować według najnowszego stylu, a nawet dobudować coś nowego. Co więcej, udzielał również pożyczek, a wśród zadłużonych można było odnaleźć władców.
Tyniec
replika karty z księgi przepisywanej przez Benedyktynów wraz z użytymi barwnikami

Zakon był ważny na europejskiej arenie na tyle, że w XIII wieku dostał od papieża przywilej, zakazujący wznoszenia książęcych budowli obronnych na terenie opactwa. Natomiast to co zostało już wzniesione, w kolejnych latach zostało dobrze wykorzystane. Dodatkowo sami Benedyktyni ślepi nie byli i odbudowywali się w duchu obronnym. Poszło im na tyle dobrze, że konfederaci barscy bronili się tu blisko dwa lata.
Tyniec
najstarsze fragmenty opactwa

Kres świetności zakonu nadszedł wraz z rozbiorami Polski. Tyniec uznawany za opokę polskości, tradycji i kultury został przejęty przez Austriaków, a zgromadzenie dotychczasowych rezydentów rozwiązane. W taki sposób tynieckie wzgórze pozostało niezamieszkałe od 1816 roku do 1939. W 1831 roku od pioruna spaliły się wszystkie zabudowania i Opactwo zyskało miano Wielkiej Ruiny. Tyniec znów zaczął inspirować twórców, bo przecież ruiny to konik Romantyzmu! W 1939 roku do Tyńca wracają Benedyktyni, a odbudowa Opactwa trwa do dziś. 
Mnisi niewątpliwie kochali książki, dlatego też przez lata mieszkania w Opactwie zgromadzili pokaźną bibliotekę. Niestety wywiezioną podczas kasaty zakonu. Obecnie trwają prace nad odzyskaniem tych papierowych skarbów, na razie udało się to z niewielkim procentem. Najcenniejszy eksponat jest przechowywany w Bibliotece Narodowej w Warszawie i jest nim ilustrowany rękopis liturgiczny.
Tyniec

Zwiedzanie

Po dziedzińcu oraz po kościele można się przemieszczać samemu, jednak zwiedzanie dalszej części opactwa wymaga przewodnika. Jest to zrozumiałe, ponieważ zakon jest wciąż zamieszkały, no i chyba nikt nie chciałby aby obcy błąkali mu się po chacie bez ładu i składu. Dlatego też nie mamy zdjęć z tej części opactwa, bo głupio nam trochę było je robić. 
Tyniec
Dziedziniec ze studnią z XVII wieku

Podczas wycieczki przewodnik, którym najczęściej jest jeden z mnichów, opowiada nam historię zarówno zakonu jak i opactwa oraz pokazuje jak wygląda życie za murami obecnie. Jeśli ktoś spodziewa się jakiś fajerwerków, to niestety zawiedzie się, choć nam się podobało. Z powodu braku inscenizacji na trasie jak i niewielkiej ilości eksponatów do zobaczenia, kluczowy okazuje się przewodnik i jego zdolności do oprowadzania. Cały nastrój buduje on sam. 
Nam bardzo podobała się końcowa ekspozycja o księgach, o tym jak były zdobione oraz próba zobrazowania ogromu Benedyktyńskiej Biblioteki. 
Tyniec

Na zakończenie wycieczki pewnie wypadałoby wybrać się na punkt widokowy, który pokazuje Opactwo w całej krasie, ale cóż nie udało nam się tam dotrzeć. Może przy okazji jakiejś innej wycieczki nadrobimy, bo chyba warto.

Źródła

Przygotowując notatkę korzystaliśmy z naszych wspomnień i doświadczeń, jak również z informacji zawartych na stronach:
  1. strona Opactwa
  2. blog Wypisz Wymaluj Podróż
  3. blog Podróże po Europie
Tyniec
widok z Opactwa