Królewskie miasteczko, które w czasach świetności było równe Krakowowi. Na kartach historii zapisało się czynnym udziałem w konfederacji barskiej. Obecnie to wiejskie miejsce odpoczynku i inspiracji w szczególności dla artystów.
W poszukiwaniu pomysłów na jednodniową wycieczkę w okolice Krakowa Adam zaproponował wyprawę do Lanckorony. Miejsce oddalone godzinę drogi od Krakowa, o którym wcześniej nie słyszałam. Dodatkowo w tej opowieści pojawia się zamek, więc brzmiało to dobrze.
Co warto wiedzieć o Lanckoronie?
Świetnie położone tereny łowieckie bogate w zwierzynę, w odległości tylko 30 km od Wawelu zaowocowały powstaniem miasta. Miłośnikiem tutejszych terenów, polowań, a zarazem fundatorem Lanckorony był znany i lubiany mieszkaniec Krakowa - Kazimierz III Wielki. Założył on je na prawie magdeburskim między 1361, a 1366 rokiem. Dodatkowo miasto miało wiele znaczących przywilejów, w tym cotygodniowe targi czwartkowe, prawo handlu w innych miastach królewskich czy prawo przywozu piwa dla mieszczan. Miało te same prawa co stołeczny Kraków.
Nad miastem górował zamek wybudowany i wykończony ok 1355 roku, który poza goszczeniem króla podczas polowań pełnił również funkcję obronną. Chronił on szlaki do Krakowa pilnując granicy z Czechami.
Największy rozkwit Lanckorona osiągnęła na początku XVI wieku, kiedy to za panowania rodu Wolskich król Zygmunt Stary potwierdził przywileje miasteczka. Dodatkowo nadał prawo do organizowania 2 jarmarków w roku (na św. Jana - czerwiec i na św. Bartłomieja - sierpień), a targi z czwartków przeniósł na niedziele.
Niestety kolejne lata były mniej przychylne i prowadziły do upadku gospodarczego. W szczególności dotkliwy był potop szwedzki.
W historii zamku najważniejszym wydarzeniem była konfederacja barska, kiedy polska szlachta wypowiedziała posłuszeństwo Rosji i jej ustawom. Niestety upadek konfederacji przyniósł za sobą upadek zamku, który został wysadzony i rozebrany.
Zwiedzanie Lanckorony
Nie będziemy ukrywać, że największymi atrakcjami tej wioski jest małomiasteczkowy rynek z przyległymi do niego domostwami (układ urbanistyczny z XIV / XV wieku) oraz widok jaki się z tego rynku roztacza. Panuje tu atmosfera artystycznej bohemy, która do nas nie do końca przemawia, ale wiemy że dla innych może być pociągająca. W szczególności, że Lanckorona została zauważona i doceniona chociażby przez Marka Grechutę. Nas bardziej ujął nas tutejszy spokój i sielankowość.
Kościoła z XIV w p. w. Jana Chrzciciela niestety nie udało nam się zwiedzić, ponieważ odbywały się tam śluby. Taki urok sobotnich letnich popołudni ;)
Natomiast ruiny zamku pozostawiają duże pole do wyobraźni, ponieważ Rosja nie była łaskawa. Z zamku pozostały niewielkie ruiny, na dodatek dojście do niego nie jest dobrze oznaczone.
Lanckorońska zabudowa z XIV/XV wieku
rzeźba "Il cuore dell'angelo" czyli "serce anioła" wykonana przez włocha Enrico Muscetra
ryneczek Lanckorony
pozostałości z zamku jeden z większych fragmentów ruin
podcienie domostw wokół rynku
Ciekawe Muzea
Odwiedziliśmy Muzeum Regionalne im. prof. Antoniego Krajewskiego, gdzie w zabytkowej chałupie prezentowane jest wyposażenie dawnych domostw, jak również makiety przestawiające Lanckoronę sprzed pożaru. Jest też wystawa prezentująca wykopaliska archeologiczne z zamku oraz infografiki o konfederacji barskiej. Bilet wstępu do muzeum to 5 zł.
muzeum regionalne w Lanckoronie
makatka
strój ludowy z okręgu Lanckorońskiego
standardowe wnętrze domostwa
makieta rynku Lanckorony
koci stragan
Ciekawostki
Lanckorona straciła prawa miejskie w 1934 roku.
Od kilkunastu lat w grudniu organizowany jest Festiwal Aniołów. Jest to swojego rodzaju Jarmark Bożonarodzeniowy, który ze względu na oryginalność nabiera na popularności.
Jak ma się tyle szczęścia co my, można trafić na Festiwal Pieśni Myśliwskiej. Wtedy po miasteczku chodzą panowie w zielonych spodniach na szelkach, białych koszulach i kapeluszach z piórkiem. Natomiast na rynku można usłyszeć wykonanie piosenki Pojedziemy na łów na tysiąc sposobów.
jeden z zespołów Festiwalu Pieśni Myśliwskiej w Lanckoronie
Gastronomia
Na przystanek z ciastkiem i kawą udaliśmy się do Cafe Pensjonat i z całego serca polecamy to miejsce. My wybraliśmy stolik na zewnątrz z widokiem na rynek, na którym odbywał się przegląd piosenek festiwalowych i tam konsumowaliśmy pyszne ciasta oraz kawki. Długo jednak się zastanawialiśmy czy nie wybrać miejsca wewnątrz, ponieważ kawiarnia jest niesamowicie klimatyczna. Można tu obcować ze sztuką w sposób nienachalny i co najważniejsze nie sztuczny.
Cafe Pensjonat jest też otwarty na zwierzęcych gości